poniedziałek, 9 maja 2016

Rozdział IV

Obudziłam się przed siódmą. Postanowiłam więc na spokojnie się ogarnąć. Wzięłam czarne jeansy i czerwony sweter i ruszyłam do łazienki. Zrobiłam to co zawsze. Rozczesałam włosy, umyłam zęby i zrobiłam sobie makijaż. Spojrzałam na telefon. Była godzina 7:28. Spakowałam do plecaka klucze, telefon, portfel oraz książki potrzebna na dzisiejsze lekcje. Zeszłam powoli na dół. Nie byłam głodna więc od razu ubrałam moje ulubione glany i wyszłam z domu. Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam moją ulubioną playlistę. Pod szkołą byłam około godziny 7:40. Wyjęłam słuchawki i podreptałam do wejścia. Udałam się do sali w której odbywać się miała historia. Gdy usiadłam w wolnej ławce wyjęłam kartkę i zaczęłam rysować. Narysowałam jakiegoś motyla. Gdy skończyłam rysować schowałam kartkę i czekałam na nauczyciela. Gdy dzwonek zadzwonił do klasy wszedł Farazowski. Zaczął sprawdzać obecność a potem oznajmił
Fara: Dzień Dobry wszystkim! Na dzisiejszej lekcji będziemy pracować w grupach. Jeśli siedzicie sami proszę dosiąść się do kogoś innego, kto też siedzi sam. -Po tych słowach zaczęłam rozglądać się po klasie. Po kilku sekundach rozglądanie się dostrzegłam maszerującego w moją stronę Lysandra.
Lys: Mogę się przysiąść ? -Zapytał z uśmiechem. Odpowiedziałam mu tym samym gestem a on zajął miejsce obok mnie. Farazowski rozdał każdej parze karty pracy. Od razu zabraliśmy się do wypełniania jej. Cały czas patrzyłam na kartę. Nie miałam odwagi popatrzeć w oczy chłopakowi. Byłam strasznie onieśmielona ale starałam się to ukrywać. Skończyliśmy przed czasem, więc mogliśmy robić co chcemy. Ja postanowiłam wyjąć drugą kartkę i narysować coś innego. Podczas rysowania kątem oka dostrzegłam jak Lysander przypatruje się mojej twarzy. Popatrzyłam na niego
Zmieszał się trochę 
Lys: Piękne rysujesz...-Szepnął cicho. Uśmiechnęłam się zarumieniona. Wróciłam do rysowania. Rysowałam walczące wilki. Gdy dzwonek rozbrzmiał po klasie wszyscy wylecieli z klasy. Schowałam kartkę do plecaka i wyszłam na korytarz. Usiadłam na ławce i oparłam głowę o ręce i zaczęłam czekać na dzwonek. Gdy przede mną przejść miał Lysander zatrzymał się i spojrzał na mnie.
Lys: Saro...Co ci się stało ? -Zapytał poważnym tonem. Wyprostowałam się. Dopiero teraz poczułam, ze z nosa leci mi krew.
Sar: Cholera...-Wyszeptałam i pobiegłam do łazienki. Umyłam krew ale to nic nie dało.
Lys: Wszystko dobrze ? -Zapytał stojąc w drzwiach do damskiej toalety.
Sar: Tak, tak...-Odpowiedziałam próbując zatamować krwotok. Po chwili poczułam na karku coś zimnego. Odwróciłam wzrok. Za mną stał Lysander trzymający swoją rękę na moim karku.
Lys: Pochyl głowę do przodu. -Powiedział spokojnie. Postąpiłam zgodnie z jego poleceniem. Po chwili krwotok ustał a ja mogłam wreszcie się wyprostować
Sar: Dziękuję za pomoc -Powiedziałam z uśmiechem na ustach.
Lys: Nie ma za co...Każdy postąpił by tak na moim miejscu -Powiedział z takim samym uśmiechem jak ja. Wyszliśmy z łazienki. Na korytarzu był straszny tłok. Przecisnęłam się przez tłum ludzi. W środku kręgu który zrobili uczniowie, stało dwóch chłopaków. Brunet i Czerwonowłosy. (Będę podpisywać Cz i Br)
Cz: I jak tam po wczorajszym pranku ? -Zapytał z uśmiechem
Br: To ty mnie uderzyłeś! Na pewno dałbym sobie radę z takim durniem jak ty! -Krzyknął drugi. Obydwaj wyglądali na wkurzonych.
Cz: Jeszcze ci mało ? -Zapytał czerwonowłosy podchodząc do niego. Gdy miał się już zamachnąć, pomiędzy nimi stanął Farazowski.
Fara: A co tu się dzieje ?! Obydwaj do dyrektorki! Natychmiast! A wy się rozejdźcie! -Zwrócił się do chłopaków którzy teraz naburmuszeni maszerowali do gabinetu dyrektorki. Ja także odeszłam. gdy odwróciłam się aby porozmawiać z Lysandrem, nie było go za mną. Zaczęłam się rozglądać ale i tak nie mogłam go dojżeć. Zrezygnowana pomaszerowałam w stronę klasy w której odbyć się miał Polski. Gdy przekroczyłam próg klasy zajęłam miejsce po prawej stronie i zaczęłam czekać na nauczyciela. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy uczniowie rozeszli się po klasie i zajęli swoje miejsca. Chwilę po tym przyszła nauczycielka i rozpoczęła lekcje. Nauczycielka postanowiła zacząć powtórki z gimnazjum. Napisała na tablicy temat który brzmiał ,,Epoki Literackie". Bardzo dobrze go znałam więc przestałam słuchać nauczycielki i odpłynęłam w świat myśli i zakłopotań. Siedziałam tak dobra kilkanaście minut aż usłyszałam.
Nau: Widzę, że ktoś mnie nie słucha. Sara! Do odpowiedzi! -Wykrzyczała na całą klasę. Wstałam zażenowana i odpowiadałam na pytania. Zdziwiłam się bardzo bo dostałam czwórkę. Klapnęłam na miejsce teraz już słuchając nauczycielki. Kilkanaście minut później, gdy pisaliśmy notatkę w zeszycie do klasy wpadł cały zdyszany czerwonowłosy. Miał podartą koszulkę z kilkoma plamami krwi. Wszyscy skierowali na niego wzrok
Nau: Kastiel, lekcja zaczęła się 35 minut temu! Jak śmiesz wlatywać do klasy w środku lekcji!? I co to za krew ?!?! -Krzyknęła zdenerwowana nauczycielka.
Kas: Proszę Pani, znalazłem Julią w szatni z pociętymi rękoma. Przyjechała po nią karetka i jadę z nimi! Proszę nie zwolnić! -Odpowiedział chłopak. Nauczycielka popatrzyła na niego z przerażeniem w oczach. O nie...coś czuję, że mam z tym coś wspólnego. Wstałam szybko z krzesła
Sar: JADĘ Z WAMI!- Powiedziałam stanowczo. Nauczycielka postanowiła nas zwolnić a my ruszyliśmy w stronę karetki
*****************************************************
Ludzie! Przepraaaaszam, że tak krótko ale wiecie jak to jest gdy się na kimś wzoruje...Jednemu wychodzi dłużej, innemu krócej...W każdym razie zapraszam na blog Juli!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz